2013-06-16

Rozdział 4

Niall z piskiem opon zaparkował w miejscu przeznaczonym dla inwalidów i nie zwracając uwagi na nic wbiegł szybko po schodach. Kobieta w średnim wieku wskazała mu duże drzwi, nad którymi paliła się lampa z napisem "On Air"
- Spóźniłem się. Fuck! - warknął pod nosem rozzłoszczony i z rozmachem wpadł do studia. Wybrał idealny moment.
- Liam, Louis...
- I Niall! - uśmiechnął się zakładając słuchawki i siadając na wysokim, obrotowym krześle. Nie miał odwagi odwrócić się w kierunku Paula, ale czuł na sobie jego spojrzenie, które sypało iskry po całym studiu.
- Witamy, One Direction! Jak miło was widzieć, ehm, w pełnym składzie - powiedziała kobieta mrugając porozumiewawczo w stronę Nialla.
- Tak więc, jak już wspominałam, dziś rozmawiać będziemy o waszej nowej trasie koncertowej i planach dotyczących przyszłości...
Niall po kilku minutach rozluźnił się całkowicie i niemal zapomniał o całej tej nieprzyjemnej historii. Nie to, że chciał się spóźnić. Poproszono go, by zjawił się na pobliskiej komendzie i opowiedział o całej sytuacji, jakiej był świadkiem. Najdokładniej jak potrafił opowiedział o tym, jak znalazł nieprzytomną Lisę i jak przewiózł ją do szpitala. Tego, kto ją pobił nie był jednak w stanie opisać wystarczająco dokładnie, by stworzyć choć cień rysopisu. Był jednak pewien, że gdyby zobaczył tego drania rozpoznałby go bez trudu... Jego dobry humor znikł jednak jak tylko znaleźli się znów w domu. Tam rozpętała się prawdziwa mała wojna. Zayn i Paul krzyczeli zanim jeszcze Liam zamknął za sobą drzwi frontowe.
- Jak mogłeś zachować się tak nieodpowiedzialnie?!
- Myślałem że dobro nas wszystkich jest najważniejsze!
- Na pierwszym miejscu miał być zespół. Już o tym zapomniałeś?
Ale Niall nie chciał już tego słuchać. Z trzaskiem zamknął za sobą drzwi i podszedł do łóżka, na którym leżała jego gitara klasyczna. Wziął ją i skierował się w stronę okna, które otworzył jednym ruchem. Usiadł na parapecie plecami oparty o brązową ramę okna. Objął ramionami gitarę i przez chwilę nie podnosił wzroku z delikatnego, ciemnobrązowego drewna. Kiedy jednak uniósł lekko głowę jedyne, co miał w myślach to pewność, że powinien coś zrobić. Cokolwiek. Szarpnął więc struny, po czym zacisnął palce w pięść i kiedy je obluzował zaczął grać. Tym razem było to delikatne i czułe. Melodia, która wydobywała się z poruszanych strun nie była żadną konkretną, a jedynie wymysłem wyobraźni chłopaka. Jedyne, co było wyczuwalne to fakt, że niosła ona ze sobą smutek, który wylewał się z serca chłopaka.

Nie zszedł na dół aż do momentu, kiedy Słońce schowało się ze horyzontem, a w domu zrobiło się całkowicie cicho. W salonie siedział tylko Liam, który właśnie zabrał się za odpisywanie na maile. Horan usiadł obok niego i patrząc prosto przed siebie zaczął rozmowę.
- Bardzo są źli ?
Chłopak odłożył laptop na stolik i odwrócił się w jego stronę.
- Nie... No może tylko Zayn i trochę Harold. Wiesz, jak to z nimi jest. Jutro już nie będą o tym pamiętać.
Mimo, że Liam uśmiechnął się do niego, Niall nie był tego taki pewien.
- Omal nie zawaliłem tego wywiadu. Wcześniej to by mi się nie zdarzyło.
- Hej, blondasku, głowa do góry. Każdy z nas kiedyś dał ciała, no nie? Nikt nie jest bez winy. Poza tym dotarłeś w samą porę, więc nie masz powodu, żeby się zamartwiać. Zayn po prostu ostatnio jest jakiś drażliwy. Sam nie wiem, co się z nim dzieje. Daj już spokój i lepiej powiedz, gdzie byłeś.
Niall nagle się ożywił. Być może wynikało to z faktu, że cieszył się, iż w końcu ktoś naprawdę chce go wysłuchać... a może po prostu musiał to z siebie wyrzucić.
- Byłem na komisariacie w związku z tą dziewczyną, którą pobito. Policjanci pytali, co się działo, co widziałem i czy pamiętam tego faceta, który jej to zrobił. Im szybciej to zrobiłem, tym szybciej będą mogli zacząć jakieś poszukiwania - wyjaśnił.
- A co z nią? Jak ona się czuje? - zainteresował się Liam. Wiedział, że Niall na swój własny sposób jakoś to przeżywa i chciał mu pomóc.
- Chyba nie jest najgorzej - wzruszył ramionami w geście bezradności - Bynajmniej nie jest gorzej niż było. Nadal się nie obudziła, ale lekarz mówi, że może to i lepiej. Wiesz, że nikt jej nie odwiedza? To okropne.
- Masz rację. To nie wygląda dobrze. A co ty masz zamiar teraz zrobić?
- Nie wiem... W każdym razie poczekam aż się obudzi i wtedy dowiem się, czy nie potrzebuje jakiejś pomocy. Czuje się w pewien sposób za nią odpowiedzialny. No wiesz...
- W porządku, wiem o czym mówisz - uśmiechnął się ze zrozumieniem.
- Chyba do niej pojadę... - powiedział Niall bardziej do siebie niż do Liama. - Myślę, że powinienem.
- Jasne. Tylko pamiętaj, żeby kontrolować telefon w razie, gdyby ktoś się do ciebie dobijał.
- Dobra, będę miał go cały czas przy sobie - obiecał wstając i idąc w stronę drzwi. Zdążył jednak jeszcze dobrać się do włosów przyjaciela i rzucić:
- Zapuść te kłaczyska, bo naprawdę nie ma cię za co poczochrać.
- Przynajmniej kiedyś nie będę całkowicie łysy od rozjaśniacza! - krzyknął Liam i oboje się roześmiali. Mimo wszystko byli najlepszymi przyjaciółmi. Byli po prostu braćmi.



 

 

~*~

 
Trójka młodych mężczyzn rozsiadła się wygodnie w loży zarezerwowanej wyłącznie dla nich i ich przyjaciół w jednej z bardziej ekskluzywnych dyskotek w mieście. Byli pewni, że w miejscu takim jak to nie napadnie ich zgraja psychofanek, a jedynie ktoś raz na jakiś czas przywita się z nimi lub pozdrowi z daleka. Ludzie, którzy tutaj przychodzili nie szukali znanych osobistości tylko wpadli dobrze się pobawić. Faktem było też, że byli to synowie lub córki bardzo zamożnej warstwy społeczeństwa Londynu. To dlatego chłopcy tak lubili tu przychodzić- po prostu czuli się wyluzowani.
- Zayn? Co pijemy? - uśmiechnął się szeroko Harry sięgając po menu stojące na stoliku.
- To, co zwykle, Hazza. Nie mam dziś ochoty na wymysły. Chcę się dobrze zabawić, więc zamów mi dwa razy siódemkę a ja idę na parkiet. Idziesz, Lou?
- Zaraz dołączę, stary. Lece jeszcze do kibelka - powiedział i zniknął w tłumie turlając się do toalety.
- Mona? Bądź tak dobra i przynieś nam proszę sześć razy siódemkę na koszt Zayna - mrugnął do kelnerki, która uśmiechając się szeroko oddaliła się w stronę baru. Wróciła po kilku krótkich minutach z tacą wypełnioną wysokimi szklaneczkami z niebieskim płynem.
- Dzięki, jesteś kochana - mruknął Harry od razu wypijając zawartość jednej ze szklanek. Już po chwili wszyscy troje smakując alkoholu bawili się w najlepsze. Muzyka była głośna i hipnotyzująca. Dziewczyny ładne i zabawne. To wystarczyło.

 
 
 
~*~

 
 
Niall wszedł cicho do małego pokoiku. Na toaletce obok łóżka paliło się tylko małe światełko dając lekki obłoczek światła. Na zewnątrz, za oknami, było już całkiem ciemno. Podszedł do znajomego już mu małego stołeczka i usiadł na nim. Spojrzał na bladą twarz młodej dziewczyny, której oczy nadal były szczelnie zamknięte. Zastanowił się, dlaczego się jeszcze nie obudziła.
- Cześć. To znowu ja - przywitał się. - Pielęgniarka powiedziała, że mam do ciebie dużo mówić, bo mnie słyszysz. Mam nadzieję, że to prawda, bo poczułbym się chyba niekomfortowo - zaśmiał się. - Wiesz... Już nawet nie krzyczą na mnie, że tak późno przychodzę. Chyba już nie mają do mnie cierpliwości. No tak... Brat zawsze mi mówił, że jestem nieznośnym dzieckiem, bo prawie za każdym razem dostaję to, czego chcę. Nie myśl sobie, że jestem jakimś rozpieszczonym dupkiem! Dobra, nie ważne. Zagram ci coś, dobrze? Jestem ciekawy twojej opinii. Tylko mnie nie oszczędzaj.
I ponownie zaczął grać tę samą melodię, którą nieumyślnie stworzył dzisiejszego popołudnia. Brzdąkał i opowiadał o tym, co dzisiaj robił, co będzie robił jutro i o przeszłości. O tym jak był dzieckiem i o wszystkim, co przychodziło mu do głowy. I grałby pewnie dalej jakąś inną znaną mu piosenkę, gdyby nie jedna z pielęgniarek, która z gniewną miną wejrzała do pokoiku.
- Panie Horan, jest pan w szpitalu, w którym od dawna nie powinno pana już być. Czy mógłby pan chociaż nie grać tak głośno? No, chyba, że chce pan, żeby pana stąd natychmiast wyrzucono.
- Nie, nie. Absolutnie. Przepraszam najmocniej. Ponoć muzyka to najlepsze lekarstwo.
- Zgadza się, ale nie, kiedy jest już grubo po dwudziestej trzeciej.
- Ach! Zasiedziałem się. Jeszcze raz przepraszam. Już mnie nie ma - obiecał, na co w odpowiedzi widział tylko zamykające się drzwi.
Przerwał więc grę i schował instrument do czarnego pokrowca.
- Myślisz, że wpuszczą mnie jeszcze do ciebie jutro? Chyba zaczynają mieć mnie dość. No trudno. Wkrótce się przyzwyczają - wzruszył ramionami - Dobranoc, Lisa. Jeśli będziesz jeszcze kiedyś chciała to chętnie zagram ci po raz drugi. W końcu nawet nie krzyczałaś, że było kiepsko - zaśmiał się i odwrócił w stronę drzwi i kiedy już trzymał dłoń na klamce usłyszał cichy szmer i delikatne nabieranie powietrza a potem słabe:
- Było... dobrze
Sam sie zdziwił, że był w stanie to dosłyszeć. Słowa wypowiedziane przez Lisę były niewiele bardziej głośne niż pisk myszki. Była jeszcze naprawde bardzo słaba.
- Hej! Obudziłaś się! - powiedział chłopak machinalnie odstawiając gitarę w kąt i podchodząc szybko do łóżka młodej kobiety. Nie otworzyła oczu a w odpowiedzi na jej ustach pojawił się grymas bólu. I było to normalne w jej stanie. - Nic ci nie jest? Jak się czujesz? Potrzebujesz jakiejś pomocy? Może powinienem kogoś wezwać? No tak, głupi ja, oczywiście, że powinienem. Już idę po lekarza. Wytrzymaj, dobrze? Zaraz wracam.
Wybiegł z pomieszczenia pamiętając jednak, by nie trzaskać drzwiami od sali Lisy, za to z hukiem wpadając do pokoju lakarskiego.
- Panie doktorze? Lisa! Ona się obudziła - powiedział uśmiechając się. Może jednak nie będzie tak źle? A on? On naprawdę uratował komuś życie! Uczucie, które w nim narosło było bardzo budujące i był pewien, że jeśli opowiedział by o tym komuś z rodziny, ten byłby z niego dumny. Sam poczuł wreszcie coś na kształt ulgi, że jedank mu się udało. Po tym tygodniu pełnym oczekiwania naprawdę zaczął wątpić w to, że będzie wszystko dobrze. Ależ był naiwny! Jak mógł w siebie zwątpić! W końcu pomoc to nic złego.
Usiadł w korytarzu i zdecydował się poczekać na lekarza. Trwało to w nieskończoność, a więc zrezygnowany Niall skapitulował. Kiedy wrócił w domu panowała kompletna cisza. Był pewien- nie było w nim nikogo. W spokoju więc wziął długi, odprężający prysznic i zanim zdążył pomyśleć o czymkolwiek, zasnął, opatulony po same uszy ciepłą kołderką.

Obudziło go głośne trzaskanie drzwiami. Zdezorientowany rozejrzał się dookoła ale nie ujrzał żadnego ruchu. Ułożył więc głowę z powrotem na poduszce i pomyślał, że pewnie to chłopcy wrócili z dyskoteki. Kiedy obudził się rano czuł przyjemne ciepło. Dłonie otulały go szczelnie i było to naprawdę bardzo miłe uczucie. Uśmiechnął się delikatnie.
- Lisa... - westchnął i odwrócił się, by spojrzeć na dzewczyne, ale twarz, która tkwiła przed nim, wcale nie przypominała kobiecej. Zdębiał.
- Louis? Co ty do ciężkiej cholery robisz w moim łóżku? - wydarł się odrzucając jego ręce ze swoich pleców.
- Louis, no obudźże się! Nie jestem twoją dziewczyną! - powiedział, na co chłopak odpowiedział jedynie przeciągnięciem się i odwróceniem na brzuch. Bez najmniejszej oznaki zaakceptowania jakiejkolwiek informacji po prostu spał dalej. Niall uśmiechnął się szyderczo i wstał z łóżka.
- Ach tak? W takim razie proszę bardzo.
Wszedł do łazienki i po kilku minutach wrócił zadowolony do łóżka.
- Looou? - szepnął przeciągle z udawaną słodyczą w głosie wprost do ucha przyjaciela - Looui? - powtórzył głośniej zaczynając masować jego plecy - Loui! To ja, Niall. Obudź się i powtórzmy to jeszcze raaaz - poprosił potrząsając lekko jego ramieniem - No misiaczku!
Louis uchylił minimalnie oczy i rozejrzał się. Kiedy zobaczył Nialla w szlafroku był niemniej zdziwiony niż blondyn.
- Wreszcie! Już myślałem, że jesteś tak zmęczony, że na powtórkę nocy będę musiał czekać aż do wieczora. - udał smutek i przybliżył się do niego.
- N... Niall? - wydukał zaskoczony Louis unosząc lekko głowę, czego wkrótce gorzko pożałował - Co się stało? Moja głowa! - wrzasnął od razu kładąc ją na poduszkę - Dlaczego nie masz na sobie ubrania? - zapytał zdziwiony
- Bo sam je ze mnie zdarłeś poprzedniej nocy. Szkoda, bardzo lubiłem te bokserki.
Kiedy znaczenie tych słów dotarło do chłopaka, ten nie był w stanie nawet mrugać.
- C... CO?! - krzyknął. W tej chwili nawet okropny ból głowy nie był w stanie powstrzymać go przed momentalnym wstaniem z łóżka. - Niall? My chyba nie...? - zaczął nawet nie zastanawiając się, dlaczego obudził się w łóżku przyjaciela.
- Ależ tak! - ucieszył się, nadal leżąc na łóżku Niall - I przyznam szczerze, że gdybyś to ty nie zaczął, chyba nigdy nie pomyślałbym, że masz na mnie ochotę. - zaczął wstając i powoli zbliżając się do Louisa. - Może chcesz to jeszcze powtórzyć, co? Chłopaki pewnie jeszcze śpią. Nie usłyszą nas. No chodź tu. - zachęcił go podając mu rękę.
Louis bez słowa uciekł z pokoju i z trzaskiem zamknął za sobą drzwi.
- No, to powinno go nauczyć, żeby uważał, gdzie się kładzie po pijaku. - przyznał z dumą Niall, który w tej samej chwili zdecydował się jeszcze na krótką drzemkę.
Przez resztę dnia Louis nie wychodził ze swojego pokoju. Kiedy raz spróbował i akurat natknął się na Nialla uciekł z piskiem. W końcu, późnym wieczorem, przyjaciel zlitował się nad nim i wyjaśnił, co naprawdę się zdarzyło. Louis wydawał się cieszyć co najmniej tak bardzo, jakby dostał solowe Grammy. Udajac rozluźnionego rozsiadł się na kanapie w salonie i skwitował tylko:
- Przecież wiedziałem, że żartujesz.
W co raczej Niall nie był w stanie uwierzyć. Postanowił nie drążyć dalej tego tematu i pakując swoje najpotrzebniejsze ciuchy przygotowywał się na koncert.



~*~


Zabijcie mnie. Ten rozdział miał znaleźć się tutaj tak dawno temu, ale zawsze coś było ważniejsze... Nie daruję sobie tego. Dziękuję, że jeszcze tutaj czasem zaglądacie.

10 komentarzy:

  1. Wreszcie nowy post! Jest tak dobry, że wybaczam Ci tą długą nieobecność! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog genialny dodaj nastepny rozdzial jak najszybciej zajrzyj do mnie jak masz czas ;)
    http://emiloyross.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytałam fragment i juz mi się podoba ;) zaczynam czytać od początku ;p

    kolorowaax.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się ogromnie i mam nadzieję, że całość również się spodoba :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobre opowiadanie. Świetnie piszesz! Kurczę, ale Niall wkręcił Louisa, haha. Biedaczek będzie miał traumę do końca życia :D
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Naprawdę tak sądzisz? To dla mnie duże wyróżnienie.
      Tak, sądzę, że długo zostanie mu to w pamięci i kolejnym razem już nie popełni tego błedu :)
      Ja również pozdrawiam.
      :)

      Usuń
  6. OMG !
    Piszesz wspaniale !
    Z niecierpliwością czekam na next !
    Masz wielki potencjał !

    + u mnie na blogu pojawił się 1 rozdział http://livenothingisspeciallysuitable.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy